Dzień powszedni:
7:00 - Fara
18:30- Fara

Niedziele i święta:
7:00 - W.P.
8:30 - W.P.
9:30 - W.P.
9:30 - Kościół św.M. Kolbe w Tłokach
11:00 - W.P.
12:30 - W.P.
18:30 - W.P.

Nabożeństwo Fatimskie
każdego 13 dnia w miesiącach od maja do października po Mszy św. wieczornej.

Kaplica Najświętszego Sakramentu
Adoracja od poniedziałku do piątku
od 9.00 do 18.00

Biuro parafialne
Pon-Pt: 9.00 - 12.00
W poniedziałki, środy i piątki
przyjmowani są narzeczeni: 16.00 - 17.00
W pierwszy piątek miesiąca po południu biuro nieczynne.




Ostatnia aktualizacja strony
20.04.2024 09:28

Osób online: 3






stat4u


 




Dodano: 2015-01-16, Kazania wygłoszone podczas rekolekcji adwentowych 2014 r. w wolsztyńskiej farze

PRZYKAZANIE I

 

  1. Temat to przykazanie; dlaczego? = mimo dokonanej już abdykacji ojca św. Benedykta XVI w dalszym ciągu przeżywamy Rok Wiary, ogłoszony przez jeszcze emerytowanego już papieża, który w liście wprowadzającym napisał: Pragniemy, aby ten Rok rozbudził w każdym wierzącym aspirację do wyznawania wiary w jej pełni i z odnowionym przekonaniem, z ufnością i nadzieją, żeby świadectwo życia ludzi wierzących było coraz bardziej wiarygodne. Wiemy dobrze, iż nie ma bardziej przejrzystego świadectwa wiary niż to, które dajemy w naszym codziennym postępowaniu, gdy nie uzależniamy jej od postępowania innych ludzi, lecz działamy w każdym momencie wyłącznie ze względu na Boga. W Pwt Mojżesz wyraził to jednoznacznie: A teraz czego żąda od ciebie Pan, Bóg twój? Tylko tego, byś się bał Pana, Boga swojego, chodził wszystkimi Jego drogami, miłował Go, służył Panu, Bogu twemu, z całego swojego serca i z całej swej duszy, strzegł poleceń Pana i Jego praw, które ja ci podaję dzisiaj dla twego dobra.

  2. Z tego właśnie powodu warto poruszyć temat naszego odniesienia do przykazań, ponieważ stanowią najpełniejszą odpowiedź na słowo, z którym Bóg się do nas zwraca, odpowiedź na wiarę, którą wyznajemy; zaakcentował to szczególnie mocno autor Jk zadając retoryczne pytanie: Jaki z tego pożytek, bracia moi, skoro ktoś będzie utrzymywał, że wierzy, a nie będzie spełniał uczynków? (w domyśle: wynikających z jej wymogów) Czy samawiara zdoła go zbawić?; swój wywód zaś podsumowuje autor tezą: jak ciało bez ducha jest martwe, tak też jest martwa wiara bez uczynków. Już wcześniej Jezus postawił znak równości między deklarowaną wiarą i miłością a postępowaniem: w Mt mamy zapis słów Pana: Niekażdy, który Mi mówi: "Panie, Panie!", wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie = inaczej mówiąc: nie oczekujcie zbawienia, jeśli wasza wiara zakończy się na oświadczeniach słownych a nie przełoży się na czyny zgodne z wolą Ojca niebieskiego. W 1 J widnieje taki zapis: Dzieci, nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą!

  3. Z powyższych racji słowa Bożego właśnie przykazania stanowią fundament naszego postępowania, jednak – tu chyba tkwi największy paradoks – wszyscy niemal odczuwamy mniejsze lub większe kłopoty osobiste z ich zachowywaniem = to ze względu na naszą słabość, lecz widać także coraz wyraźniejszą postawę programowego odrzucania ich, przynajmniej częściowo: przestrzeganie tylko w tym, co mi osobiście odpowiada a kwestionowanie tych, które wymagają zbyt dużo.

  4. Bóg jednak ułożył swe przykazania w taki sposób – jedyny z możliwych – że złamanie któregokolwiek z punktów dekalogu, stanowi atak na przykazanie I. Stąd warto, byśmy przyjrzeli się mu nieco bliżej, zwłaszcza pod kątem ewentualnych jego skutków dla naszego życia.

  5. Treść znana: Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie!; cudzych = innych ponad Mnie, mówi Bóg; w czasach formułowania tego zakazu czczono wiele bóstw w otaczającym człowieka świecie = wszystko to, czego człowiek wówczas się obawiał i co przewyższało jego zdolności i możliwości. W ten sposób człowiek trwał w zakłamaniu czcząc to, co bogiem nigdy nie było.

  6. Dzisiaj powiemy: szczęśliwie z tego wyrośliśmy, doszliśmy do prawdy o Bogu i sobie. Bł. nasz rodak JPII kapitalnie wyraził to w jednej ze swych homilii podczas pielgrzymki do kraju, w Koszalinie: "Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną". To pierwsze słowo Dekalogu, pierwsze przykazanie, od którego zależą wszystkie dalsze przykazania. Całe prawo Boże - wypisane niegdyś na kamiennych tablicach, a równocześnie wypisane odwiecznie w sercach ludzkich. Tak, że i ci, co nie znają Dekalogu, znają jego istotną treść. Bóg głosi prawo moralne nie tylko słowami Przymierza - Starego Przymierza z góry Synaj i Chrystusowej Ewangelii - głosi je samą wewnętrzną prawdą tego rozumnego stworzenia, jakim jest człowiek = wniosek nasuwa się sam: żyjemy prawdą o sobie samych tylko wówczas, gdy Bóg staje się najważniejszy dla naszego życia, bo odkrywamy to, co On sam zawarł w naszym wnętrzu. Szczęśliwie możemy zatem powiedzieć, że dzisiaj nikt już nie czci jako bóstwa żadnych gwiazd, zwierząt, innych ludzi, itd. I to jest niezwykle cenne, bo człowiek porzucił zakłamanie własnej egzystencji.

  7. Lecz czy do końca jesteśmy wolni od pokus czczenia innych bóstw?; czy dziś nie ma innych wartości lub pseudowartości, które chciałyby zająć miejsce należne w naszym życiu Bogu jedynemu i prawdziwemu?; otóż są – i to wiele: pieniądze, władza, kariera, wygoda, technika, telewizja, sport, muzyka, nawet praca = słowem: to wszystko, czemu ludzie poświęcają nieproporcjonalnie wiele wysiłku, czasu, zdrowia; innymi słowy mówiąc: czemu w praktyce podporządkowują swoje życie, co staje się dla nich tak ważne, że wszystko inne przestaje się właściwie liczyć;

  8. Dla wielu z nas taką pokusą osobistego bożka może stać się nauka, zdobywanie wiedzy, kształcenie, choć wydaje się to tak bardzo szlachetne, cenne, wartościowe. A jednak! Jeżeli człowiek podporządkowuje swe życie czemukolwiek poza Bogiem, stawia tę wartość na miejscu TYLKO JEMU należnym! JPII w jednej ze swych homilii przekazał ważną uwagę: Dziesięcioro Przykazań to nie wymysł tyrańskiego Władcy, narzucony nam arbitralnie. Przykazania zostały wyryte w kamieniu, ale przede wszystkim zostały zapisane w ludzkim sercu jako uniwersalne prawo moralne, zachowujące moc w każdym czasie i miejscu. Dzisiaj tak jak zawsze Dziesięć Słów Prawa to jedyny autentyczny fundament życia jednostek, społeczeństw i narodów. Dzisiaj tak jak zawsze jest to jedyna przyszłość ludzkiej rodziny. Przykazania chronią człowieka przed niszczącą siłą egoizmu, nienawiści i fałszu. Demaskują wszystkie fałszywe bóstwa, które go zniewalają: miłość własną, która odrzuca Boga, żądzę władzy i przyjemności, która niszczy porządek sprawiedliwości, poniża ludzką godność nas samych i naszego bliźniego. Rozumiemy z tego, jak ważne jest uczczenie Boga prawdziwego dla życia w prawdzie i zyskania możliwości rozwoju, zwłaszcza osobistego.

  9. Z kolei papież Benedykt XVI w encyklice Spe salvi celnie zauważył, że są w błędzie ci, którzy uważają, że człowiek zostanie zbawiony przez naukę. Mając takie oczekiwania, zbyt wiele wymaga się od nauki; tego rodzaju nadzieja jest zwodnicza. Nauka może wiele wnieść w proces humanizacji świata i ludzkości. Może jednak również zniszczyć człowieka i świat, jeśli nie jest ukierunkowana przez siły, które są poza nią. Również w tej właśnie racji nie można także w naszym świecie naukowym rezygnować z poddania się pierwszeństwu Boga w ludzkim życiu.

  10. Tymczasem zapytajmy: dlaczego w pierwszym przykazaniu pojawia się tak stanowcze, boskie NIE dla czynienia jako najważniejsze w życiu wszystkiego, co nie jest Bogiem, choćby wydawało się ono nam jak najbardziej szlachetne?

  1. otóż Bóg nie chce widzieć siebie jako jedna „z” wartości tego świata; stawiany tylko „obok” innych spraw lub rzeczy, na równi z nimi lub niżej od nich; my też tego nie lubimy, gdy odwiedzamy znajomych czy przyjaciół…. + jakiś mąż zawiadamiający żonę, że odtąd będzie dzielił swe życie z jeszcze inną kobietą, którą kocha na równi z żoną; nie może zatem dziwić owa zazdrość Boga o należne Mu miejsce!

  2. ponadto On ze swej strony nikogo nie stawia tak wysoko, jak człowieka + z niczym innym nie dzieli miejsca należnego człowiekowi jest to więc nie łaska z naszej strony, lecz kwestia uczciwości i przyzwoitości by odpowiedzieć Bogu tym samym, a przecież istnieją pośród nas ludzie, którzy Bogu nie przyznają wręcz żadnego miejsca w swym życiu, bo wszystko inne jest dla nich ważne;

  3. człowiek zawsze upodabnia się do tego, w czym widzi wartość najwyższą i czemu poświęca najwięcej uwagi i sił; jeśli więc całość życia zostaje podporządkowana czemukolwiek poza Bogiem, człowiek będzie stale się umniejszał jako człowiek; bo przecież – jak stwierdziliśmy – wszystko inne poza Bogiem posiada wartość mniejszą niż my sami, bo właśnie MY to tworzymy; spójrzmy np. na zagorzałych fanów sportu czy muzyki: oni potrafią żyć tylko jednym wycinkiem ludzkiego życia; ożywiają się wówczas, gdy jest mowa tylko o tym, co ich interesuje, reszta już nie!; życie zostaje okrojone i zredukowanie tylko do jednej z jego dziedzin; także w naszej dziedzinie życia, jaką jest nauka, to niebezpieczeństwo stale zagraża = świetnie bowiem czujemy się na własnej niwie badawczej, gdy posiadamy rozległą nieraz wiedzę; zawsze jednak wiemy, że jest to wiedza, która już nigdy nie obejmie całości mechanizmów tego świata; takowe wykraczają daleko poza możliwości ludzkiej percepcji; z tej właśnie racji nigdy nie wolno ubóstwiać nauki ani ludzkiego rozumu; w encyklice Fides et Ratio JPII zapisał znamienną uwagę: rozum musi przestrzegać pewnych podstawowych zasad, aby jak najlepiej wyrażać swoją naturę. Pierwsza zasada polega na uznaniu faktu, że ludzkie poznanie jest nieustanną wędrówką; druga wyraża świadomość, iż na tę drogę nie może wejść człowiek pyszny, który mniema, że wszystko zawdzięcza własnym osiągnięciom; trzecia zasada opiera się na «bojaźni Bożej», która każe rozumowi uznać niczym nieograniczoną transcendencję Boga, a zarazem Jego opatrznościową miłość w kierowaniu światem. Gdy człowiek nie przestrzega tych zasad, naraża się na niepowodzenie i może ostatecznie znaleźć się w sytuacji «głupca» (nr 18).

  4. ale i odwrotnie!: spośród wszystkich stworzeń na ziemi jedynie człowiek jako istota rozumna zawsze będzie odczuwał niedosyt wartości duchowych i konieczność ich zaspokojenia, czego nie są w stanie uczynić jakiekolwiek dobra materialne; paradoks: ludzie odrzucający wiarę i Boga prędzej czy później skłaniają się ku wróżkom, zaklinaczom, tarociarzom, przepowiadaczom przyszłości, biorą udział w seansach spirytystycznych lub praktykują sekciarskie dziwactwa w poszukiwaniu spełnienia potrzeb duchowych; swego czasu tak świetnie wyraził to Augustyn: Niespokojne jest serce nasze, dopóki nie spocznie w Tobie, Boże;

  1. Postawmy jednak obecnie pytanie: Na jakiej podstawie Bóg rości sobie prawo do wyłączności naszego życia?, dlaczego wydaje się być tak bardzo zaborczy, nie chcąc dzielić z niczym innym miejsca w ludzkim sercu?

    1. po pierwsze dlatego, że prawdziwie jest Bogiem jedynym, poza którym nie ma innego prawdziwego; wielokrotnie Biblia o tym przekonuje, jak np. w Pwt: Poznaj dzisiaj i rozważ w swym sercu, że Pan jest Bogiem, a na niebie wysoko i na ziemi nisko niemainnego; lub w Iz: aby wiedziano od wschodu słońca aż do zachodu, że beze Mnie niema niczego. Ja jestem Pan, i niemainnego; owo żądanie ma odzwierciedlić tę jedyną z możliwych prawd, że poza Bogiem nie istnieje żadna siła o mocy Jemu równej;

    2. we wstępie do 10 przykazań mamy słynne zdanie: JamjestPan, Bóg twój, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej, z domu niewoli; powie Bóg: nie dość Mi, że jestem Bogiem jedynym, Bogiem gwiazd, przestworzy, mórz i ziemi lecz chcę być Bogiem TWOIM!, Bogiem poszczególnego, żywego człowieka, którego stworzyłem na swój obraz i podobieństwo; Mdr notuje tu bardzo ciekawy werset: Świat cały przy Tobie jak ziarnko na szali, kropla rosy porannej, co spadła na ziemię; stwórzmy sobie ciekawe porównanie: wszechświat wobec Boga jest jak ziarnko prochu, ziemia wobec wszechświata + człowiek wobec ziemi = a mój Bóg mówi: chcę być Twoim Bogiem!, jak to znakomicie akcentuje Iz: Nie lękaj się, bo Ja jestem z tobą; nie trwóż się, bo Ja jestem twoimBogiem. Umacniam cię, jeszcze i wspomagam, podtrzymuję cię moją prawicą sprawiedliwą;

  2. Dziwne: dlaczego tak bardzo Bogu na tym zależy? – otóż tylko mu, jako ludzie jesteśmy zdolni kochać, czcić Go i odpowiedzieć mu wartością naszego życia; nie uczyni tego żadna gwiazda, żadna góra, morze, roślina, czy zwierzę; dlatego właśnie do każdego z nas skierował swe najważniejsze przykazanie: Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił = być odpowiedział dokładnie tym, do czego Bóg cię uzdolnił = do miłości oraz oddawania Mu czci i chwały;

  3. Poza tym jednak uzdolnieniem jest także inny, jakże ważny tytuł nadania Bogu pierwszego miejsca w życiu; wdzięczność za wszelkie dobrodziejstwa, którymi każdego z nas codziennie raczy, jak mówi jeden z psalmów: Ja zaś zaufałem Twemu miłosierdziu; niech się cieszy me serce z Twojej pomocy, chcę śpiewać Panu, który obdarzył mnie dobrem; albo jeszcze jeden: Gdy patrzę na Twe niebo, dzieło Twych palców, księżyc i gwiazdy, któreś Ty utwierdził: czym jest człowiek, że o nim pamiętasz, i czym - syn człowieczy, że się nim zajmujesz? Uczyniłeś go niewiele mniejszym od istot niebieskich, chwałą i czcią go uwieńczyłeś; Obdarzyłeś go władzą nad dziełami rąk Twoich; złożyłeś wszystko pod jego stopy;

  4. Co więcej! = gotów jest to czynić stale, jeśli człowiek odpowie Mu oddaniem należnej czci i okazaniem wdzięczności, w myśl Pwt: Jeśli więc pilnie będziesz słuchał głosu Pana, Boga swego, wiernie wypełniając wszystkie Jego polecenia, które ja ci dziś daję, wywyższy cię Pan, Bóg twój, ponadwszystkienarody ziemi. Spłyną na ciebie i spoczną wszystkie te błogosławieństwa, jeśli będziesz słuchał głosu Pana, Boga swego. Będziesz błogosławiony w mieście, błogosławiony na polu. Błogosławiony będzie owoc twego łona i plon twej roli…Błogosławione będzie twoje wejście i wyjście. Pan sprawi, że twoi wrogowie, którzy powstaną przeciw tobie, zostaną pobici przez ciebie. Jedną szli drogą przeciw tobie, a siedmioma drogami uciekać będą przed tobą. Pan rozkaże, by z tobą było błogosławieństwo w spichrzach, we wszystkim, do czego rękę wyciągniesz. On będzie ci błogosławił w kraju, który ci daje Pan, Bóg twój. Pan uczyni cię swoim świętym ludem, jak ci poprzysiągł, jeśli będziesz zachowywał polecenia Pana, Boga swego, i chodził Jego drogami. Pan otworzy dla ciebie bogate swoje skarby nieba, dając w swoim czasie deszcz, który spadnie na twoją ziemię, i błogosławiąc każdej pracy twoich rąk. Pan umieści cię zawsze na czele, a nie na końcu; zawsze będziesz górą, a nigdy ostatni, bylebyś tylko słuchał poleceń Pana, Boga swego, które ja ci dziś nakazuję pilnie wypełniać;

  5. Jaki jest zatem sens I przykazania? = zwrócić się ku Bogu, który – jako jedyny – zasługuje na nasze zaufanie, bo jest żywym kochający i zawsze działa dla naszego dobra, a przy tym jest od nas nieskończenie doskonalszy i zawsze działa ku naszemu dobru i rozwojowi. Będąc w Egipcie z pielgrzymką, JP II powiedział do uczestników mszy św. w Kairze: opuszczając nasz dom niewoli, idziemy w stronę góry Synaj, gdzie Bóg zawarł swoje przymierze z domem Jakuba przez Mojżesza, w którego ręce złożył tablice Dekalogu. Jakże jest piękne to przymierze! Pokazuje nam, że Bóg nie przestaje zwracać się do człowieka, aby udzielać mu swego życia w obfitości. Stawia nas w obecności Boga i jest wyrazem głębokiej miłości, jaką On darzy swój lud. Wzywa człowieka, aby zwrócił się ku Bogu, aby pozwolił się dotknąć przez Jego miłość i zaspokoił pragnienie szczęścia, które nosi w sobie. Jeżeli w duchu przyjmiemy te same tablice dziesięciu przykazań, będziemy w pełni żyli prawem, które Bóg zaszczepił w naszych sercach, i będziemy mieli udział w zbawieniu, które zostało nam objawione przez Przymierze, zawarte na górze Synaj między Bogiem a Jego ludem, i które Syn Boży ofiarowuje nam przez odkupienie.

  6. Przeciw I przykazaniu grzeszy więc ten, kto się z Bogiem nie liczy, kto w bezczelnej pysze uważa, że wszystko zawdzięcza wyłącznie sobie, własnym zdolnościom, zamożności, sukcesom, umiejętnościom, układom, znajomościom, itd.; inaczej mówiąc, kto jest przekonany, że Bóg nie jest mu do niczego potrzebny; JPII w adhortacji apostolskiej Pastores dabo vobis (6) zauważył to niebezpieczne dla nas zjawisko: upadku ideologii, które z materializmu uczyniły dogmat, a z odrzucenia religii swój program, szerzy się swoisty ateizm praktyczny i egzystencjalny, a odpowiada mu przesiąknięta sekularyzmem wizja życia i przeznaczenia człowieka. Człowiek ten, „całkowicie zajęty sobą, nie tylko stawia siebie w centrum wszelkiego zainteresowania, lecz śmie twierdzić, że jest zasadą i racją całej rzeczywistości” i stopniowo oddala się od owej „sfery duchowej”, która tym bardziej jest mu potrzebna, im bardziej szeroki dostęp do dóbr materialnych i zasobów daje mu złudne wrażenie, że jest samowystarczalny. Nie potrzeba już zwalczać Boga — człowiek myśli, że może się po prostu bez Niego obejść.

Także Pismo Święte w 1Sm notuje: Występni zginą w ciemnościach, bo nie własną siłą człowiek zwycięża; podobnie, jak Psalmista Pański: Człowiek żyjący bezmyślnie w dostatku, równy jest bydlętom, które giną; Iz ostrzega: Biada tym, którzy się uważają za mądrych i są sprytnymi we własnym mniemaniu!; Koh radzi tutaj mądrze: Nie bądź przesadnie sprawiedliwy i nie uważaj się za zbyt mądrego! Dlaczego miałbyś sobie sam zgotować zgubę?; i odwrotnie, za słowem autora Prz: Znajdzie szczęście ten, kto zważa na przykazanie a kto Panu zaufał – jest szczęśliwy;

  1. Z kolejnych grzechów idąc za KKK wymienić należy zawinioną niewiarę, bezbożność (= kuszenie Boga w słowach i czynach oraz świętokradztwo), agnostycyzm, obojętność religijną, wróżbiarstwo, magię i zabobon (2111-2128).

  2. Jakże więc realizować I przykazanie?

    1. zauważać Boga w codziennych sprawach swego życia ≠ zawsze o Nim myśleć, lecz liczyć się z Nim w podejmowaniu decyzji mniejszych i ważniejszych; stawianie sobie pytania: czy Jezus uczyniłby na moim miejscu to, co ja chcę uczynić?, czy zgodziłby się ze mną?, czy poparłby mnie w moim działaniu; moglibyśmy się zadziwić nieco: dlaczego pytać Boga o zdanie? To tak jakbyśmy nie mogli być samodzielni!; otóż właśnie! = Jezus powiedział wyraźnie: Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i niestaniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego, tzn. że nie chce być wykluczany z naszego postępowania moralnego; więcej! – powinniśmy się przy nim czuć jak dzieci wobec rodziców: ufni i zdani na Jego wolę; to pozwoli nam uniknąć błędów lub świadomego naruszania Jego przykazań;

    2. postawa wdzięczności i podziękowania Bogu za to, co każdego dnia mnie spotyka = zarówno radość, dobro, jak i smutek i zło (tylko pozorne!); na różny sposób jest On obecny w każdym wydarzeniu codzienności, w myśl modlitwy Dn: On karci was za wasze nieprawości, ale zmiłuje się nad wami wszystkimi a kiedy nawrócicie się do Niego całym sercem i z całej duszy, aby postępować przed Nim w prawdzie, wtedy On zwróci się do was i już nigdy nie zakryje oblicza swego przed wami.A teraz spójrzcie, co On wam wyświadczył, i dziękujcie Mu pełnym głosem, uwielbiajcie Pana sprawiedliwego i wysławiajcie króla wieków!; pewne przysłowie mówi: kto Bogu dziękuje, ten od rana się raduje!;

    3. codzienna modlitwa = najważniejsze znamię realizacji I przykazania; powierzanie własnych, codziennych spraw, nie tylko w chwilach cierpienia i próby (jak trwoga to do Boga!); modlitwa to zauważenie Jego stałej obecności + pozwolenie Bogu, by działał w nas i przez nas;

  3. Augustyn: Gdy Bóg jest na pierwszym miejscu, tam wszystko jest na swoim miejscu.


    PRZYKAZANIE III

     

     

     

    1. Zacznijmy od tekstu biblijnego Pwt: Będziesz zważał na szabat, aby go święcić, jak ci nakazał Pan, Bóg twój. Sześć dni będziesz pracował i wykonywał wszelką twą pracę, lecz w siódmym dniu jest szabat Pana, Boga twego. Nie będziesz wykonywał żadnej pracy ani ty, ani twój syn, ani twoja córka, ani twój sługa, ani twoja służąca, ani twój wół, ani twój osioł, ani żadne twoje zwierzę, ani obcy, który przebywa w twoich bramach; aby wypoczął twój niewolnik i twoja niewolnica, jak i ty.

     

    Tekst ściśle odnosi się do święcenia szabatu, głównego, żydowskiego święta, po naszemu soboty.

     

    1. Nakaz dotyczy wszystkich osób będących domownikami a także zwierząt jest absolutny i nie wprowadza wyjątków. Mówi także o 2 sprawach związanych nierozdzielnie: konieczności wstrzymania się od pracy + uświęcenia dnia; lecz w jaki sposób je łączy? = nie pracuj, by święcić dzień = nie pracuj, by znaleźć czas i okazję do święcenia tego dnia.

    2. Jaki jest fundament świętowania jednego dnia w tygodniu? Warto sobie to przypomnieć, ponieważ na co dzień trudno nam szybko znaleźć podstawę tego, co czynimy. Gdybyśmy od razu mieli odpowiedzieć na pytanie: dlaczego chodzimy do kościoła w niedzielę, najczęściej – być może – twierdzilibyśmy, że taką przejęliśmy tradycję, tak czynili nasi rodzice. To jednak stanowczo za mało, by dzisiaj móc argumentować w sposób wystarczający wobec czasów współczesnych, które domagają się uzasadnień o wiele głębszych. Z pomocą niech tu nam przyjdzie znakomity list apostolski JPII Dies Domini, w którym papież te właśnie racje tak jasno wyszczególnił.

      1. dzień święty to wpierw „świętowanie dzieła Stwórcy” poprzez wspomnienie dnia „odpoczynku” Boga po pracy, jaką dokonał powołując świat do życia; w Rdz mamy taki oto zapis: gdy Bóg ukończył w dniu szóstym swe dzieło, nad którym pracował, odpoczął dnia siódmego po całym swym trudzie, jaki podjął = papież wyjaśnia tu, że «odpoczynku» Boga nie należy rozumieć powierzchownie jako swego rodzaju «braku działania», ponieważ Bóg nigdy nie przestaje działać; odpoczynek w siódmym dniu nie wskazuje zatem na Boga, który przestał «pracować», ale podkreśla doskonałość wykonanej pracy i oznacza, że zatrzymał sie On przed dziełem swoich rak, kierując ku niemu spojrzenie pełne radości i zadowolenia, gdyż było «bardzo dobre». Spojrzenie to nie zwraca się ku następnym dziełom, lecz pozwala raczej zachwycić sie pięknem tego, co juz zostało dokonane;

      2. dalszy zapis biblijny mów, że wówczas Bóg pobłogosławił ów siódmy dzień i uczynił go świętym = z dalszego nauczania papieskiego: dzień odpoczynku zawdzięcza swój charakter przede wszystkim temu, że Bóg go «pobłogosławił» i «uświęcił», to znaczy oddzielił od pozostałych dni, aby był pośród nich «dniem Pańskim»; dlatego więź człowieka z Bogiem musi sie wyrażać także w chwilach szczególnej modlitwy, aby stawać sie głębokim dialogiem, ogarniającym wszystkie wymiary osoby. « Dzień Pański » jest właśnie najbardziej odpowiednim dniem wyrażającym tę więź; w tym dniu człowiek wznosi swój glos do Boga, stając sie rzecznikiem całego stworzenia;

     

     

     

     

     

      1. tymczasem dla chrześcijan od czasu zmartwychwstania Chrystusa najważniejszym świętem staje się niedziela, jak uczy JPII chrześcijanie, dostrzegając wyjątkowość i odmienność nowej i ostatecznej epoki rozpoczętej przez Chrystusa, postanowili świętować pierwszy dzień po szabacie, to w nim bowiem dokonało sie zmartwychwstanie Pana; zatem dla nas, kolejnego pokolenia chrześcijan świętowanie tego dnia to wpierw wchodzenie w dwutysiącletnią tradycję naszej wiary, kontynuowanie jej i odpowiedzialność za wiarę w przekazywaniu następnym pokoleniom, tego, co już autor Hbr zapisał: Troszczmy się o siebie wzajemnie, by się zachęcać do miłości i do dobrych uczynków. Nie opuszczajmy naszych wspólnych zebrań, jak się to stało zwyczajem niektórych, ale zachęcajmy się nawzajem.

      2. to także pamiątka wielkiego wydarzenia w dziejach Kościoła, jakim było Zstąpienie Ducha Świętego na wspólnotę wierzących właśnie w niedzielę, czyli tzw. Zielone Świątki; JPII wskazuje, że również w niedzielę, pięćdziesiąt dni po zmartwychwstaniu, Duch zstąpił z mocą — niczym «uderzenie gwałtownego wichru» i w postaci «języków ognia» — na Apostołów zgromadzonych razem z Maryją. Pięćdziesiątnica jest wydarzeniem, które dało początek istnieniu Kościoła; świętując zatem niedzielę, po prostu przedłużamy życie całej naszej wspólnoty;

      3. to wreszcie świętowanie końca czasów naszego świata, w myśl nauczania św. Bazylego, że niedziela jest znakiem tego naprawdę jedynego dnia, który nastąpi po obecnym czasie — dnia trwającego bez końca, nieznającego zmierzchu ani świtu, nieprzemijającej epoki, która nigdy sie nie zestarzeje; niedziela jest nieustannym zwiastowaniem życia wiecznego, które podtrzymuje nadzieje chrześcijan i dodaje im sił w drodze;

    1. Przechodząc teraz do samego przykazania zapytajmy wpierw dlaczego wstrzymywać się od pracy?

     

    Wpierw jest topotrzeba naturalnego spoczynku do pracy = wg tekstu księgi dotyczy ów nakaz wszystkich domowników, co oznacza, że sam Bóg czyni się gwarantem prawa do odpoczynku, chcąc zaznaczyć, że żaden człowiek nie może wykorzystywać do pracy innego człowieka tak jak się wykorzystuje maszynę aż do kompletnego jej zużycia i wyrzucenia; Bóg w swym prawie zakazuje wzajemnej eksploatacji ponad dopuszczalne normy = to jest racja humanitarna przykazania → siódmy dzień tygodnia ma nam przypomnieć, że jesteśmy ludźmi a nie maszynami produkcyjnymi + uzmysławiamy sobie naszą godność a tym samym nie odczłowieczamy się przez pracę, bo nie my istniejemy dla pracy, lecz praca dla nas i dla naszego dobra (Wincenty Pstrowski; Człowiek z marmuru); to ważne wobec dzisiejszych działań właścicieli wielu zakładów prywatnych śrubujących normy produkcyjne i zmuszających pracowników do pracy ponad czas normatywny + niedziele; w Pwt jako uzasadnienie konieczności świętowania dnia wolnego od pracy pojawia się takie uzasadnienie: Pamiętaj, ze byłeś niewolnikiem w ziemi egipskiej i wyprowadził cie stamtąd Pan, Bóg twój, ręką mocna i wyciągniętym ramieniem: przeto ci nakazał Pan, Bóg twój, strzec dnia szabatu = pamiętaj, że odpoczynek oznacza wszelkie Boże działanie, w którym przychodzi On tobie pomocą!, dlatego:

     

    • sam nie będziesz pracował, by wspominać wszelkie dobrodziejstwa Boże;

    • nie będziesz nikogo zmuszał do pracy, by poprzez niesprawiedliwość nie pozbawiać twego bliźniego możliwości oddawania Bogu należnej czci i wdzięczności (przymuszanie pracowników + zakupy niedzielne);

     

     

     

     

     

     

     

     

     

    to dlatego w Am mamy przykrą notę o niegodziwości pracodawców, których ostatecznie Bóg szczegółowo rozliczy z krzywdy ich pracowników: Słuchajcie tego wy, którzy gnębicie ubogiego i bezrolnego pozostawiacie bez pracy, którzy mówicie: «Kiedyż minie szabat, byśmy mogli otworzyć spichlerz? A będziemy zmniejszać efę, powiększać sykl i wagę podstępnie fałszować. Będziemy kupować biednego za srebro, a ubogiego za parę sandałów i plewy pszeniczne będziemy sprzedawać». Przysiągł Pan na dumę Jakuba: «Nie zapomnę nigdy żadnego z ich uczynków»; także w Syr zapisano radę: Nie krzywdź sługi rzetelnie pracującego ani najemnika oddającego się zajęciu z całej duszy!, bo Pan rzecznikiem ich sprawy, wydrze On życie tym, co ich gnębią;

     

    w swej świetnej encyklice społecznej Centesimus annus na 100-lecie encykliki Leona XIII Rerum novarum, JPII zanotował znamienną uwagę: Kościół uznaje pozytywną rolę zysku,  jako wskaźnika dobrego funkcjonowania przedsiębiorstwa: gdy przedsiębiorstwo wytwarza zysk, oznacza to, że czynniki produkcyjne zostały właściwie zastosowane a odpowiadające im potrzeby ludzkie — zaspokojone. Jednakże zysk nie jest jedynym wskaźnikiem dobrego funkcjonowania przedsiębiorstwa. Może się zdarzyć, że mimo poprawnego rachunku ekonomicznego, ludzie, którzy stanowią najcenniejszy majątek przedsiębiorstwa, są poniżani i obraża się ich godność. Jest to nie tylko moralnie niedopuszczalne, lecz na dłuższą metę musi też negatywnie odbić się na gospodarczej skuteczności przedsiębiorstwa. Celem zaś przedsiębiorstwa nie jest po prostu wytwarzanie zysku, ale samo jego istnienie jaku wspólnoty ludzi, którzy na różny sposób zdążają do zaspokojenia swych podstawowych potrzeb i stanowią szczególną grupę służącą całemu społeczeństwu. Zysk nie jest jedynym regulatorem życia przedsiębiorstwa; obok niego należy brać pod uwagę czynniki ludzkie i moralne, które z perspektywy dłuższego czasu okazują się przynajmniej równie istotne dla życia przedsiębiorstwa (nr 35).

     

    Podczas mszy św. na lotnisku w Legnicy w roku 1997 papież zaapelował: Praca ludzka nie może być traktowana tylko jako siła potrzebna dla produkcji — tak zwana «siła robocza». Człowiek nie może być widziany jako narzędzie produkcji. Człowiek jest twórcą pracy i jej sprawcą. Trzeba uczynić wszystko, ażeby praca nie straciła swojej właściwej godności. Celem bowiem pracy — każdej pracy — jest sam człowiek. Dzięki niej winien się udoskonalać, pogłębiać swoją osobowość. Nie wolno nam zapominać — i to chcę z całą siłą podkreślić — iż praca jest «dla człowieka», a nie człowiek «dla pracy». Wielkie zadania stawia przed nami Pan Bóg, domagając się od nas świadectwa na polu społecznym. Jako chrześcijanie, jako ludzie wierzący musimy uwrażliwiać nasze sumienia na wszelkiego rodzaju niesprawiedliwość czy formy wyzysku jawnego lub zakamuflowanego. Zwracam się tu przede wszystkim do tych braci w Chrystusie, którzy zatrudniają innych. Nie dajcie się zwodzić wizji szybkiego zysku, kosztem innych. Strzeżcie się wszelkich pokus wyzysku. W przeciwnym razie każde dzielenie eucharystycznego Chleba stanie się dla was wyrzutem i oskarżeniem.

     

    z powyższych, tak ważnych racji wstrzymywanie się od pracy w dzień święty jest wręcz nieodzowne: by regenerować siły, nie odczłowieczać się przez pracę, by ostatecznie w sposób naturalny skierować myśl ku Bogu, by w tym dniu ON właśnie stał się najważniejszy;

     

     

     

     

     

     

     

    1. Jakiego odpoczynku niedzielnego pragnie Bóg? = z pewnością nie leniuchowania! odpoczynek w dzień święty powinien przybrać postać czasu wykorzystanego przede wszystkim na odbudowanie łączności między nami i Bogiem oraz umocnienie wspólnoty rodzinnej; nie powinien być czasem wykonywania prac, na które nie mamy czasu w ciągu tygodnia (tu niebezpieczeństwo wykorzystania niedzieli np. na sprawdzanie prac studentów); wówczas to także byłaby praca, tyle, że innego rodzaju, co zabierałoby cenny czas oraz nie pozwalało wypocząć; nawet jednak gdy nie wykonujemy prac niepotrzebnych, nasz wypoczynek często może nie przybierać form pozytywnych; najczęściej większość z ludzi celebruje telewizję, komputer, samochód, czytamy czasem książkę panuje kompletna pasywność wypoczynku istnieje niebezpieczeństwo całotygodniowego oddalenia od siebie poszczególnych członków rodziny; coraz rzadsze stają się wspólne rozmowy czy nawet przebywanie ze sobą; taki wypoczynek nie zbliża do siebie: dzieci coraz bardziej oddalają się od rodziców, rodzice zaś – jako małżonkowie – od siebie;

    2. Mam nadzieję, że w wielu naszych rodzinach wypoczynek niedzielny posiada jeszcze jakieś cechy rodzinności, zmiany otoczenia, spaceru, wyjazdu, odwiedzin, refleksji nad rodziną, sobą, dziećmi, itd.; myślę, że także w rodzinach naukowców przydałoby się znacznie więcej wspólnoty rodzinnej, by odejść od codziennej jednostajności uczenia i nauczania; dla wierzących w dodatku odpoczynek to ponad wszystko uprzytomnienie sobie, że Bóg stworzył mnie nie po to, by mnie wiecznie zapędzać do roboty, lecz by poprzez spotkanie z Nim dać odrobinę radości z odpoczynku jako przedsmak tego, co nastąpi w niebie, już po śmierci;

    3. W tym miejscu dotykamy drugiego, wielkiego aspektu niedzieli, jakim jest praktykowanie mszy świętej, którą często przeciwstawiamy odpoczynkowi, bo jeśli odpoczywać, to od wszystkiego, zatem także od mszy św.; wielu tak myśląc woli uciąć sobie niedzielę na łonie przyrody, na działce, poza miastem, nad jeziorem lub po prostu przesiedzieć w domu; tymczasem wg Pwt (23) odpoczynek musi być organicznie połączony z przybyciem do domu Pana i stawieniem się przed Jego obliczem: Będziesz się cieszył w obliczu Pana, Boga twego, w miejscu, które sobie obierze Pan, Bóg twój, na mieszkanie dla imienia swojego, ty, syn twój i córka, sługa twój i niewolnica, a także lewita, który jest w twoich murach, obcy, sierota i wdowa, którzy żyją u ciebie. Przez siedem dni będziesz świętować ku czci Pana, Boga swego, w miejscu, które sobie obierze Pan, za to, że ci błogosławi Pan, Bóg twój, we wszystkich twoich zbiorach, w każdej pracy twych rąk, i abyś był pełen radości. Tekst mówi, co prawda, o konkretnym święcie izraelskim (Święto Namiotów), lecz istota tekstu jest ta sama także w odniesieniu do chrześcijańskiej niedzieli: Boży zakaz pracy daje każdemu z nas okazję do stawienia się przed Panem, oddania Mu czci, przeproszenia za grzechy oraz otrzymania błogosławieństwa. Jedno miejsce gwarantuje zebranie się wspólnoty, ponieważ Bóg życzy sobie właśnie wspólnotowego świętowania wierzących. Natomiast dzisiaj nigdzie, poza świątyniami zebranie wspólnoty nie jest możliwe. Przypomnijmy raz jeszcze ów ważny tekst Hbr: Nie opuszczajmy naszych wspólnych zebrań, jak się to stało zwyczajem niektórych, ale zachęcajmy się nawzajem.

     

     

     

     

     

     

     

    1. Dlaczego Bóg tego pragnie? Oczywiście nie dla siebie, ponieważ On od nas niczego nie potrzebuje. Każdotygodniowe spotkanie ma przede wszystkim NAM samym przypomnieć o Bogu, o Jego prawie, o modlitwie w Jego domu, wreszcie o trwaniu w Jego obecności w ciągu nadchodzącego tygodnia. Warto w tym miejscu uświadomić sobie, że ze wszystkich stworzeń na ziemi tylko my – ludzie – jesteśmy w stanie oddawać Bogu cześć i modlić się do Niego. Oznacza to, że nigdy bardziej nie jesteśmy ludźmi i to w dodatku wierzącymi, niż w chwili modlitwy, trwania przed Bogiem i wyrażenia swej wiary w sposób publiczny. Właśnie poprzez spotkanie z nami Bóg chce nam uzmysłowić jak bardzo godni jesteśmy, gdy pojawiamy się przed Jego obliczem, by się z Nim tutaj właśnie spotkać.

    2. Problem w tym, że nie bardzo wiemy, po co chodzić na mszę i jaki jest cel zwłaszcza niedzielnych spotkań z Bogiem. Wielu czyni to dziś z obowiązku lub przyzwyczajenia, nierzeczywistej chęci. Wielu traktuje mszę jako tzw. zło konieczne: nie tyle chcę, ile muszę chodzić do kościoła z różnych racji (tu zwłaszcza młodzież i dzieci). W księdze Iz Bóg skarży się na nieszczerość oddawanej Mu czci: ten lud zbliża się do Mnie tylko w słowach, i sławi Mnie tylko wargami, podczas gdy serce jego jest z dala ode Mnie a cześć jego jest dla Mnie tylko wyuczonym przez ludzi zwyczajem;

    3. Co zatem daje mi msza św.? = otóż rzeczywiście nic z wartości szybko i tanio dostępnych, jak reklama proszku do prania lub ubezpieczenia samochodowego. Bóg nie działa na zasadzie reklam telewizyjnych i nie sprzedaje się na w sposób tani, szybki i łatwo dostępny, ponieważ to, co proponuje na mszy jest zupełnie innej wartości. Jakie one zatem niewątpliwie są?

      1. uświadomienie sobie wspólnoty: Kościół jest jak rodzina, gdzie spotykają się ci, których łączy nić wspólnej wiary; dla nas, żyjących wielkim mieście, w społeczności tak mało się znającej, gdzie życie upływa w zasadzie tylko w ramach pracy i domu, gdzie tych kontaktów choćby sąsiedzkich, nie mówiąc już o głębszych znajomościach czy przyjaźni – właśnie obecność na mszy, gdzie gromadzimy się we wspólnym celu oddawania czci jednemu Bogu, gdzie wyrażamy wspólną wiarę, gdzie łączymy się w modlitwie – jest absolutnie ważne, by uświadomić sobie jednoczącą rolę mszy, która nas samych otwiera o wiele bardziej na siebie; to tak jak radość spotkania w rodzinie; dlatego Bóg mówi: W pierwszym dniu będziecie mieli zgromadzenie święte, tak samo w dniu siódmym. Nie będziecie wtedy wykonywać żadnej pracy; JPII znów tak pięknie to przypomina: Eucharystia niedzielna, która wiąże sie z obowiązkiem uczestnictwa całej wspólnoty i odznacza szczególnie uroczystym charakterem, właśnie dlatego, ze jest sprawowana w «dniu, w którym Chrystus zwyciężył śmierć i dal nam udział w życiu wiecznym», ukazuje szczególnie wyraziście swój wymiar eklezjalny i jawi sie jako pierwowzór innych liturgii eucharystycznych. Każda wspólnota, gromadząc wszystkich swoich członków na «łamaniu chleba», uświadamia sobie, ze jest miejscem, w którym urzeczywistnia sie konkretnie tajemnica Kościoła. W tej samej liturgii wspólnota otwiera sie także na komunie z Kościołem powszechnym, prosząc Ojca, aby «pamiętał o Kościele rozproszonym po całym świecie» i pozwolił mu wzrastać — w jedności wszystkich wiernych z Papieżem i pasterzami poszczególnych Kościołów — do doskonalej miłości;

     

     

     

     

     

     

     

     

     

      1. msza to rzeczywisty dowód miłości z naszej strony = poprzez szczerą chęć spotkania się z Tym, którego kocham; niemal każdy z nas posiada swe osobiste doświadczenia z radości spotkań z tymi, których kocha, lubi, szanuje; podobnie także powinno być z Bogiem – spotkanie z Nim to wyraz naszej bliskości i to ponad wszelkie niedoskonałości tego, co możemy czasem zauważyć w sprawowaniu liturgii przez księży; nie zawsze bowiem jest ona rzeczywiście sprawowana pobożnie i z szacunkiem jej należnym; czasem jest wręcz odwrotnie; nie powinno to jednak decydująco wpływać na naszą obecność na mszy św., bo nie dla księdza przychodzę, lecz dla Boga; istota i świętość mszy pozostaje zawsze nienaruszona, ponieważ nie zależy od człowieka, lecz wyłącznie od Chrystusa; byśmy więc mogli z przekonaniem powiedzieć za Psalmistą Pańskim: Boże, mój Boże, szukam Ciebie i pragnie Ciebie moja dusza. Ciało moje tęskni za Tobą jak zeschła ziemia, spragniona wody (Ps 63);

      2. od strony Boga = zawsze każdorazowa radość spotkania z tymi, których On kocha nieskończenie!; jakiż smutek odczuwa, gdy Jego dom jest pusty, a przecież pozostał tu właśnie dla nas, zwłaszcza w Najśw. Sakramencie, by słuchać i pomagać: otoJajestemzwami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata; Jego obecność w kościele jest tego najwyraźniejszym obrazem; po co Mu pusty kościół, choćby najpiękniejszy, i zimno samotności?; w Iz widnieje znakomity zapis, jakby autoreklama Boga wołającego do swych wiernych: O, wszyscy spragnieni, przyjdźcie do wody, przyjdźcie, choć nie macie pieniędzy! Kupujcie i spożywajcie, dalejże, kupujcie bez pieniędzy i bez płacenia za wino i mleko!Czemu wydajecie pieniądza na to, co nie jest chlebem? I waszą pracę - na to, co nie nasyci? Słuchajcie Mnie, a jeść będziecie przysmaki i dusza wasza zakosztuje tłustych potraw.Nakłońcie wasze ucho i przyjdźcie do Mnie, posłuchajcie Mnie, a dusza wasza żyć będzie. Zawrę z wami wieczyste przymierze;

      3. kontakt z Bogiem, ku któremu tak czy owak, lecz codziennie się przybliżamy, bo nasze życie upływa; w ten sposób pisze autor Syr: Pan nie będzie zwlekał i nie będzie dłużej okazywał cierpliwości,wytraci tłum pyszałków, odda człowiekowi według jego czynów, dzieła zaś ludzi osądzi według ich zamiarów,wyda sprawiedliwy wyrok swojemu ludowi;

      4. możliwość uczenia się życia z Jego słowa; ileż tekstów biblijnych wyraża prawdę, jak Ps 119: Twoje słowo jest lampą dla moich stóp i światłem na mojej ścieżce; nie ma lepszej okazji uczenia się lub otrzymania odpowiedzi na nurtujące nas pytania życia w tekście księgi życia, jaką jest Pismo święte; Odwróć me oczy, niech na marność nie patrzą; przez swoje słowo udziel mi życia!- prosi Autor biblijny;

      5. możliwość zawierzenia wszystkich naszych zwłaszcza trudnych czy bolesnych spraw; to prawda, że Bóg za nas ich nie rozwiąże, lecz daje siły, byśmy czynili to razem z Nim = Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię;

     

     


    PRZYKAZANIE VIII

     

    1. Dziś chciałbym byśmy zastanowili się nad przykazaniem VIII, najbardziej bodaj obecnym a codzienności naszego życia, bo dotyczącym relacji człowieka do człowieka w formie słowa. W sensie jeszcze bardziej pierwotnym przypomina o konieczności szukania prawdy, trwania przy niej oraz o obowiązku formowania swojego życia na jej fundamencie. Sobór watykański II w deklaracji Dignitatis humanae stwierdza, że z racji swej godności wszyscy ludzie, ponieważ są osobami... ponaglani są własną swą naturą, a także zobowiązani moralnie do szukania prawdy... Obowiązani są też trwać przy poznanej prawdzie i całe swoje życie układać według wymagań prawdy (pkt. 2).

    2. To jest ów pierwszy fundament naszego życia: prawda wobec siebie, prawda wobec świata i Boga, którą należy wcielać w swą codzienność jeszcze zanim zaczniemy dzielić się nią z innymi. Trudno bowiem mówić prawdę, jeśli wpierw samemu nie przyjmie się jej za fundament własnego życia. Przykazanie zatem zakłada, że zanim cokolwiek wypowiemy, zanim objawimy się na zewnątrz poprzez słowa, będziemy starali się wpierw żyć prawdą, czyli – raz jeszcze przypomnę nauczanie soboru – trwać przy poznanej prawdzie i całe swoje życie układać według jej wymagań. Benedykt XVI w swej ostatniej encyklice Caritas in veritate napisał: obrona prawdy, proponowanie jej z pokorą i przekonaniem oraz świadczenie o niej w życiu stanowią wymagające i nie do zastąpienia formy miłości (1).

    3. Konkretnym wyrazem omawianego obecnie przykazania są słowa. Te zaś wypowiadamy codziennie, właściwie w każdej niemal chwili naszego życia. Nikt z nas zatem nie jest wolny od niebezpieczeństwa nadużywania słowa, chociaż Chrystus zwrócił uwagę na odpowiedzialność za każde nasze słowo mówiąc: Z każdego bezużytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień sądu. Bo na podstawie słów twoich będziesz uniewinniony i na podstawie słów twoich będziesz potępiony (Mt). Jezusowi chodzi tu o słowa bezskuteczne, które nie powodują konkretnego, pozytywnego czynu, nie skutkują dobrym dziełem i z tej racji stają się bezużyteczne. Wypowiedź stanowi zatem przestrogę przed pustą gadatliwością, lekkomyślnością i bezmyślnością słów a sądzona będzie każda nasza mowa, która nie wypływała z miłości bliźniego i do niej nie prowadziła.

    4. Ostrzeżenie Jezusa brzmi wręcz złowrogo, jakkolwiek nie zapominamy o bezmiarze Bożego miłosierdzia. Działa ono jednak tylko wówczas, gdy szczerze żałujemy za swe słowa i dążymy do naprawy zaistniałych skutków naszych wypowiedzi, jeśli takowe były negatywne. Do tych postaw należy zaliczyć także to, co czynimy obecnie, gdy lepiej chcemy poznawać sens Bożych nakazów, by lepiej dostosować do nich nasze życie.

    5. Biblijne brzmienie przykazania odbiega nieco od tego, jakie recytujemy na co dzień: Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu. Zdanie to stanowi rozszerzenie interpretacyjne tekstu pierwotnego, który brzmi: Jako świadek nie będziesz mówił przeciw bliźniemu twemu kłamstwa. Chodziło pierwotnie zatem o ścisły kontekst prawniczy, czyli zdania wypowiadane jako świadectwo w sprawach sądowych, w których procesowały się strony poszczególnych zajść. Rola świadka w danej sprawie w starożytnym Izraelu była wręcz kluczowa, ponieważ nie funkcjonowały wówczas instytucje prawne typu policja, prokuratura czy sądownictwo w naszym tego słowa rozumieniu. Ponieważ zaś bardzo często zdarzało się w historii narodu wybranego nadużywanie instytucji świadka poprzez składanie fałszywych zeznań, stało się konieczne zaangażowanie autorytetu samego Boga, czyli nadanie wypowiadanej prawdzie najwyższej rangi z możliwych.

    6. Pismo św. nie pozostawia najmniejszych wątpliwości co do skutków wypowiadanych kłamstw w sądzie. W księdze Za mamy taki oto tekst: «To jest przekleństwo, które zawisło nad całym krajem. Według niego zostanie stąd wytępiony każdy złodziej i każdy krzywoprzysięzca. Pozwolę działać mojemu przekleństwu - wyrocznia Pana Zastępów - a spadnie ono na dom złodzieja i na dom tego, kto fałszywą przysięgą bezcześci moje Imię, wtargnie do wnętrza i w zgliszcza zamieni belkowanie i mury». Księga Prz mówi natomiast: Tych sześć rzeczy w nienawiści ma Pan, a siedem budzi u Niego odrazę: wyniosłe oczy, kłamliwy język, ręce, co krew niewinną wylały, serce knujące złe plany, nogi, co biegną prędko do zbrodni, świadek fałszywy, co kłamie, i ten, kto wznieca kłótnie wśród braci. Autor Syr podaje jedną z wielu cennych swych porad: Przeciw bratu nie uprawiaj kłamstwa ani nie czyń podobnie wobec przyjaciela! Nie mów żadnego kłamstwa, albowiem trwanie w nim wcale nie prowadzi do dobrego. To tylko trzy z niezwykle licznych potępień biblijnych dotyczących kłamstwa. Dlatego Kpł tak zwięźle, lecz dobitnie i w sposób absolutny formułuje zakaz: Nie będziecie kraść, nie będziecie kłamać, nie będziecie oszukiwać jeden drugiego.

    7. Podkreślenia godny jest tu fakt, że kolejno cytowane teksty nie mówią już tylko o sprawach sądowych, lecz o wszystkich sytuacjach życiowych, jakie zachodzą. Sama Biblia sugeruje nam mocno: tak jak dla dobra bliźniego i sprawiedliwości nie wolno tobie poświadczać nieprawdy w sądzie, tak nie wolno tobie kłamać w żadnej sytuacji twego życia.

    8. Co zatem chroni przykazanie? Otóż sam Bóg czyni siebie gwarantem prawdy chroniąc w ten sposób jakość życia społecznego, które ma być oparte o swój najważniejszy fundament, jakim jest zaufanie budowane na szczerości, uczciwości i prawdzie. Zatem: nie mów fałszywego świadectwa oznacza: nie niszcz zaufania drugiego człowieka, niech twój bliźni tobie ufa, niech twoja społeczność będzie budowana na wzajemnej ufności. Sparafrazuję nieco znakomite słowa JPII wypowiedziane podczas mszy św. we Wrocławiu, w roku 1983: Wszyscy musimy żyć we wzajemnym zaufaniu, a to zaufanie opiera się na prawdzie. Musimy odzyskać to zaufanie w najszerszym kręgu społecznej egzystencji. Jest to sprawa zupełnie podstawowa. Nie zawaham się powiedzieć, że od tego właśnie — od tego przede wszystkim: od zaufania zbudowanego na prawdzie — zależy przyszłość każdego z nas. Trzeba centymetr po centymetrze i dzień po dniu budować zaufanie — i odbudowywać zaufanie — i pogłębiać zaufanie! Wszystkie wymiary społecznego bytu, i wymiar polityczny, i wymiar ekonomiczny, i oczywiście — wymiar kulturalny i każdy inny, opiera się ostatecznie na tym podstawowym wymiarze etycznym: prawda — zaufanie — wspólnota. Tak jest w rodzinie. Tak jest też na inną skalę w narodzie i państwie. Tak jest wreszcie w całej rodzinie ludzkości.

    9. Z tej racji właśnie prawo do prawdy stanowi jedno z najbardziej fundamentalnych praw przyrodzonych człowieka, bodaj zaraz po prawie do życia i prawie do miłości jest najważniejszym prawem rozwojowym ludzkości, ponieważ nie może się ona rozwijać nie znajdując oparcia w prawdzie: zarówno prawda jak i miłość.

     

     

    Kapitalne jest stwierdzenie BXVI we wspomnianej encyklice Caritas in veritate: Tylko w prawdzie miłość jaśnieje blaskiem i może być przeżywana autentycznie. Prawda jest światłem nadającym miłości sens i wartość. Światło to jest światłem rozumu i wiary, dzięki któremu umysł dochodzi do przyrodzonej i nadprzyrodzonej prawdy miłości: odkrywa jej sens oddania się, przyjęcia i komunii. Bez prawdy miłość kończy się na sentymentalizmie. Miłość staje się pustą skorupą, którą można dowolnie wypełnić. W kulturze bez prawdy istnieje ryzyko wypaczenia miłości. Staje się ona łupem emocji oraz przypadkowych opinii jednostek, słowem nadużywanym i zniekształcanym aż po nabranie przeciwnego znaczenia. Prawda uwalnia miłość od wąskich dróg emocjonalności, pozbawiających ją treści relacyjnych i społecznych (3).

    1. Czym jest więc kłamstwo? Warto sobie to nieco uprzytomnić, ponieważ wielu z nas ulega przeświadczeniu, że pojedyncze kłamstewko, dodanie tego czy owego, podkolorowanie wypowiedzi, itd., w zasadzie nie czyni nic złego. Rację miał wielki Einstein, gdy powiedział: Jeśli ktoś nie dba zbytnio o prawdę w sprawach drobnych, nie można mu ufać w sprawach istotnych. Także Jezus jest tu absolutnie konkretny: Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi. Oznacza to, że najlepsza jest mowa bezpośrednia, najprostsza i bez żadnych podtekstów. Otóż kłamstwo jest:

    1. najskuteczniejszym instrumentem budowania społeczeństwa bez miłości, ponieważ w sposób najszybszy zabija wzajemne zaufanie; stąd tak wartościowe wezwanie Ef: Dlatego odrzuciwszy kłamstwo: niech każdy z was mówi prawdę do bliźniego, bo jesteście nawzajem dla siebie członkami. Niech nie wychodzi z waszych ust żadna mowa szkodliwa, lecz tylko budująca, zależnie od potrzeby, by wyświadczała dobro słuchającym (4,25.29);

    2. zakwestionowaniem cudzej i własnej godności, ponieważ jej elementem jest respektowanie prawa do prawdy; wróćmy znów do JP II, ściśle do homilii podczas mszy św. tym razem w Olsztynie, w roku 1991:Niewielki będzie pożytek z mówienia i pisania, jeśli słowo będzie używane nie po to, aby szukać prawdy, wyrażać prawdę i dzielić się nią, ale tylko po to, by zwyciężać w dyskusji i obronić swoje - może właśnie błędne - stanowisko;

    3. niesprawiedliwością, ponieważ odmawiam komuś prawa, którego respektowania domagam się w stosunku do siebie;o tym właśnie mówi św. Augustyn: «Wielu spotkałem takich ludzi, którzy chcieliby oszukiwać, ale takiego, który by chciał być oszukiwany, nie spotkałem»;

    4. próbą podporządkowania sobie drugiego człowieka poprzez wypowiadania informacji takich lub tak, by mój bliźni myślał lub czynił według mojej strategii; dalej w Olsztynie papież mówił: Każdy podstęp wobec drugiego człowieka, każda skłonność do używania osoby ludzkiej w charakterze narzędzia, każde używanie słów po to, aby wpływać na innych swoim zagubieniem moralnym, swoim wewnętrznym nieporządkiem – wprowadza w życie społeczne atmosferę kłamstwa. Przez wiele lat doświadczaliśmy w wymiarze społecznym, że publicznie nie mówiono prawdy - i nie dopuszczano do jej mówienia. Istnieje przeto wielka potrzeba odkłamania naszego życia w różnych zakresach. Trzeba przywrócić niezastąpione niczym miejsce cnocie prawdomówności. Trzeba, by ona kształtowała życie rodzin, środowisk, społeczeństwa, środków przekazu, kultury, polityki i ekonomii;

    5. umacnianiem życiowej głupoty; Friedrich Ruckert, niemiecki poeta i tłumacz napisał, że mędrcami są ci, którzy dochodzą do prawdy przez błędy; ci, którzy upierają się przy błędach - są głupcami;

    6. budowaniem silnych związków z szatanem, wg J 8: Wy macie diabła za ojca i chcecie spełniać pożądania waszego ojca. Od początku był on zabójcą i w prawdzie nie wytrwał, bo prawdy w nim nie ma. Kiedy mówi kłamstwo, od siebie mówi, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa;

    7. zakwestionowaniem osobistej relacji z Bogiem, który z definicji nie znosi kłamstwa, oszustw czy hipokryzji;

    1. Jakie są rodzaje kłamstwa?

    1. słowem (zwłaszcza schlebianie) i czynem (oszustwo)

    2. oczernianie = kłamstwo w celu szkodzenia komuś

    3. mówienie prawdy nie do końca, manipulacja prawdą; pomijaniem tego, co niewygodne, zniekształcanie wartości prawdy, jak znów stwierdził JPII: istnieje szczególna odpowiedzialność za słowa, które się wypowiada, bo one mają moc świadectwa: albo świadczą o prawdzie, albo są dla człowieka dobrem, albo też nie świadczą o prawdzie, są jej zaprzeczeniem i wtedy są dla człowieka złem, chociaż mogą być tak podawane, tak preparowane, ażeby robić wrażenie, że są dobrem. To się nazywa manipulacja;

    4. fałszywe mniemanie o sobie, życie w iluzjach (skrupulanctwo + laksyzm); szczególnie groźną formą samooszukiwania się jest tzw. relatywizm moralny = człowiek uważa za moralne i dozwolone wszystko, co mu odpowiada, co zaspokaja jego egoistyczne dążenia. Nie zależy mu na poznaniu prawdziwych norm moralnych, które w sposób obiektywny pouczają człowieka, co naprawdę jest dobre dla niego i dla innych, a co rzeczywiście – złe; na poziomie społecznym jest to szczególnie niebezpieczne; BXVI przypomina w tym temacie stwierdzenie enc. Veritatis splendor JPII: «nie może (...) mieć solidnych podstaw społeczeństwo, które – choć opowiada się za wartościami, takimi jak godność osoby, sprawiedliwość i pokój – zaprzecza radykalnie samemu sobie, przyjmując i tolerując najrozmaitsze formy poniżania i naruszania życia ludzkiego, zwłaszcza życia ludzi słabych i zepchniętych na margines»; innymi słowy: społeczeństwo, które zakłamuje siebie samo mając frazesy na ustach a czyniąc coś wręcz przeciwnego; dlatego św. Jan w swym 1 liście jest bardzo precyzyjny:Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy; dlatego chyba rację miał ten, kto powiedział kiedyś, że najwspanialszą prawdą jest powiedzenie prawdy samemu sobie;

    1. Czy jednak zawsze (= w każdej chwili) trzeba mówić prawdę? = działa tu zasada wyższości prawa miłości bliźniego nad prawem do prawdy; w sytuacjach konfliktu między miłością a prawdą, należy zawsze wybrać tę pierwszą = miłość; otóż prawda służy dobru bliźniego TYLKO wówczas, gdy wypowiadana jest w miłości, czyli pragnieniu dobra bliźniego; można natomiast wypowiadać prawdę bez miłości, co jest już grzechem i wówczas takiej prawdy wypowiadać się nie powinno;

    1. obmowa = wg KKK polega ona na ujawnianiu – bez obiektywnie ważnej przyczyny – wad i błędów drugiego człowieka osobom, które o tym nie wiedzą; narusza ona przykazanie miłości bliźniego, ponieważ godzi w naturalne prawo człowieka do czci, do dobrego imienia i szacunku (2479); poszanowanie dobrego imienia osób zabrania jakiegokolwiek niesprawiedliwego czynu lub słowa, które mogłyby wyrządzić im krzywdę (KPK, kan. 220);

    2. mówienie prawdy poprzez jej wykrzyczenie, podczas kłótni, bez szacunku i dobra bliźniego; taka prawda może wręcz zabić!

    1. Oznacza to, że VIII przykazanie stoi nie tylko na straży samej prawdy, lecz także kurtuazji jej wypowiadania, delikatności, umiejętności wyczucia momentu, taktu, uszanowania osoby mego rozmówcy; tylko wówczas prawda nawet trudna, może być przyjęta bez obrażania się, zrywania znajomości, przyjaźni, małżeństwa; tak ważny tu dobór formy, słów, sytuacji, itd.; ktoś kiedyś pięknie doradził: Gdy wypuszczasz strzałę prawdy, umocz jej grot w miodzie;

    2. Tymczasem istnieją również sytuacje, w których stosowanie niedomówień jest wskazane ze względu na dobro bliźniego:

    1. człowiek nieuleczalnie chory

    2. ktoś, kto wymusza prawdę swoim wścibstwem = taki traci prawo do prawdy, lecz nie należy uciekać się do kłamstwa; raczej pytanie: po co chcesz to wiedzieć?, w jakim celu mnie o to pytasz?, itd.

    1. Czy zatem opowiedzieć się za prawdą? = jak najbardziej tak!!! Prawda:

    1. buduje cywilizację miłości: społeczeństwo wzajemnego zaufania i tworzenia nowych wartości;

    2. daje poczucie własnej godności oraz szanuje godność bliźniego, wg słów Jezusa: Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, iwyim czyńcie!;

    3. daje poczucie wolności osobistej i odwagi: człowiek prawdy nie boi się prawdy o sobie i bliźnich + ma moc przeciwstawiania się fałszowi i obłudzie; Pierwsza wolność — pisze św. Augustyn — polega na uwolnieniu się od występków, (...) takich jak zabójstwo, cudzołóstwo, nierząd, kradzież, oszustwo, świętokradztwo i tym podobne. Kiedy człowiek zaczyna być wolny od tych występków – a nie powinien ich popełniać żaden chrześcijanin – zaczyna podnosić głowę ku wolności, chociaż jest to dopiero początek wolności, a jeszcze nie wolność doskonała”; jest to zatem pierwszy krok ku prawdziwej wolności wewnętrznej, gdy człowiek przestaje się czegokolwiek bać;

    4. pomaga dobrze żyć, ponieważ ten, kto kocha prawdę nie musi niczego ukrywać i w ten sposób przygotowuje sobie drogę do wieczności; Aleksander Hercen rzekł niegdyś: Przemija tylko to, co jest kłamliwe, złudne i nieistotne, co właściwie nigdy nie miało racji bytu... Dla prawdy śmierć nie istnieje;

    12. Zakończmy nasze rozważania wezwaniem JPII z jego olsztyńskiej homilii: Dziś czeka nas wielka praca nad mową, jaką się posługujemy. Ogromna praca. Nasze słowo musi być wolne, musi wyrażać naszą wewnętrzną wolność. Nie można stosować środków przemocy, ażeby człowiekowi narzucać jakieś tezy. Te środki przemocy mogą być takie, jakie znamy z przeszłości, ale w dzisiejszym świecie także i środki przekazu mogą stać się środkami przemocy, jeżeli stoi za nimi jakaś inna przemoc, niekoniecznie przemoc fizyczna. Jakaś inna przemoc, jakaś inna potęga. Słowo ludzkie jest i powinno być narzędziem prawdy. AMEN.